Chwalę dzień za dnia i wyłapuję siłę z powietrza.
Robię to, na co mam ochotę.
Ostrzę decyzje.
Nie chcę spać z twoimi pomysłami
z twarzami kobiet, które chciałbyś poznać
z marzeniem, które stale opłakujesz
bo nie jestem nim ja.
Twoich decyzji podejmowanych daleko
rozczarowania, które pcha cię w obce ramiona
miłości z żądzy posiadania
bałam się.
Walczyłam o wcale nie dobre dobra
o wygodę, która zajęła moje miejsce.
Naiwnie oddana.
Teraz to pewne
nigdy więcej nie będzie musiała
kryć rozczarowania, że podniosłam słuchawkę
że kupiłeś leki, aby mi ulżyć w cierpieniu
choć oboje wiemy, że na ten ból nie ma lekarstwa.
Więc nie pytaj już dlaczego ciebie nie ma
telefon milczy
dzieci spokojnie śpią
nie ma zakłóceń
w życiu na łagodnej fali
czyste buty
chwila na szczery śmiech
zwolniłam się z przymusu
pozbyłam narzutu
który ciągnął w dół
to nie magia
to honor kobiety
abrakadabra
jeden stanowczy ton
dwa słowa
trzy kroki
i dźwięk zamykanych drzwi.
Maliny, cytryna i miód.
Julia, Kasia, Mela i Kari.
Czerwone usta, wrzosowy długopis i pachnąca pościel.
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz