Wejście do dziury rzeczywistości boli stokrotnie
Bardziej niż zalepienie plasteliną dziurki własnego nosa
Ułamany paznokieć staje się dezerterem tak jak my
Wyalienowani w brudnej atmosferze gnijących prawd
Uprałam buty po wejściu do śliskiej studni
Ogrodzone podwórze sąsiada onieśmieliło humanitaryzm
Idę po swojej ścieżce już nie zbaczam z torowiska
Boję się kamieni spadających na twarz dobroci
Zagubię się w sobie schizofrenicznie
Założę kaftan bezpieczeństwa przed nimi -
- Człekokształtnymi małpami bez sumienia
Wyrobiłam sobie markę z dziwactwem w tytule
Nie planowałam - samo przyszło po okryciu się szaleństwem
Polubiłam długopisy żelowe niebieskie i czarne
Świat stał się bardziej wyraźny w kontury opatrzony
Zapiszę cię na odwyk od siania fermentu boso
Zakotwiczysz przy mym boku polubisz mieć granice
Codziennie będziesz patrzeć w okno i liczyć fałdy chmur
Wieczorem przy herbacie będziemy ważyć piękne słowa
I pójdziemy z lamentem zamętu
Zagubieni w sobie schizofrenicznie
Założymy kaftan bezpieczeństwa przed nimi -
- Człekokształtnymi małpami bez sumienia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz