niedziela, 31 marca 2013

O miłości i o ego



Kochani Wędrowcy,

Z okazji Świąt oraz w ramach podziękowania za śledzenie mojego bloga (aż 1000!!! wejść – DZIĘKUJĘ :*), dzielę się z Wami opowiadaniem autorstwa Shela Silyersteina „The Giying Tree” (w przekładzie Henryka Smugacza, z wtrąceniami Osho). 
Natknęłam się na nie wiele lat temu w małej książeczce „Śpiew świerszcza polnego” (Bruno Ferrero), a niecały rok temu powróciło do mnie w jednej z książek OSHO.



„Było raz stare, majestatyczne drzewo, którego gałęzie rozpościerały się ku niebu. Gdy kwitło, motyle rozmaitych kształtów, barw i rozmiarów przylatywały i tańczyły wokół niego. Gdy rodziło owoce, przylatywały do niego ptaki z dalekich krajów. Jego gałęzie były jak ramiona wyciągnięte na wietrze, całe wyglądało tak pięknie.
      Codziennie mały chłopiec przychodził bawić się pod nim, a wielkie stare drzewo zakochało się w małym chłopcu. Wielkie i stare może zakochać się w małym, młodym, jeśli wielkie nie uważa, że jest wielkie. Drzewo nie uważało, że jest wielkie – tylko ludzie żywią tego rodzaju wyobrażenia – więc zakochało się w chłopcu. Ego zawsze próbuje być zakochane w większym. Ego  zawsze próbuje związać się z większymi od siebie. Ale dla miłości nikt nie jest duży ani mały. Miłość obejmuje wszystkich, którzy się zbliżą.
     A więc w drzewie obudziła się miłość do tego małego chłopca, który bawił się blisko niego. Jego gałęzie były wysoko, ale ono je zgięło i opuściło w dół, aby mógł zrywać jego kwiaty i zbierać owoce. Miłość zawsze jest gotowa się zgiąć; ego nigdy nie jest do tego gotowe. Gdy zbliżysz się do ego, wypręży się jeszcze bardziej, zesztywnieje tak, że nie będziesz mógł go dotknąć. Ten, kogo można dotknąć, uważany jest za małego. Ten, kogo nie można dotknąć,  kto siedzi na tronie władzy w stolicy, uważany jest za wielkiego.
Przychodzi swawolne dziecko, a drzewo zgina gałęzie. Gdy dziecko zerwało kilka kwiatów, drzewo ogromnie się ucieszyło, całe jego jestestwo przepełniło się radością miłości. Miłość jest szczęśliwa, gdy może coś dać; ego jest szczęśliwe, gdy może coś wziąć.
     Chłopiec rósł. Czasem spał w zagłębieniu drzewa, czasem jadł jego owoce, a czasem nosił koronę z jego kwiatów i zachowywał się jak mały król dżungli. Gdy w naszym życiu kwitną kwiaty miłości, upodobniamy się do króla, ale gdy obecne są ciernie ego, stajemy się biedni i żałośni. Widok chłopca tańczącego w koronie z kwiatów napełniało drzewo radością. Kołysało się w miłości, śpiewało na wietrze. Chłopiec urósł jeszcze bardziej. Zaczął wspinać się na drzewo, by huśtać się na jego gałęziach. Drzewo czuło się bardzo szczęśliwe, gdy chłopiec odpoczywał w jego konarach. Miłość jest szczęśliwa, gdy daje komuś dobre samopoczucie; ego jest szczęśliwe tylko wtedy, gdy odbiera komuś dobre samopoczucie.
     Z upływem czasu na chłopca spadł ciężar innych obowiązków. Pojawiły się ambicje; musiał zdawać egzaminy; rywalizował z przyjaciółmi, więc nie przychodził regularnie. Ale drzewo czekało na niego niecierpliwie. Przyzywało go całą duszą: “Przyjdź, przyjdź. Czekam na ciebie”. Miłość zawsze czeka na ukochanego. Miłość oczekuje. Drzewo było smutne, kiedy chłopiec nie przychodził. Miłość smuci się tylko z jednego powodu: gdy nie może się dzielić; jest smutna, gdy nie może dawać. Miłość jest szczęśliwa, kiedy może się dzielić. Najszczęśliwsza jest, gdy może dać wszystko.
     Chłopiec urósł jeszcze bardziej i coraz rzadziej przychodził do drzewa. Ktoś, kto nabiera znaczenia w świecie ambicji, znajduje coraz mniej czasu dla miłości. Chłopiec, był teraz ambitny i pochłonięty sprawami materialnymi: “Jakie drzewo? Dlaczego miałbym je odwiedzać?”
     Pewnego dnia, gdy przechodził obok, drzewo zawołało do niego: “Posłuchaj!” Jego głos brzmiał w powietrzu: “Posłuchaj! Czekam na ciebie, ale ty nie przychodzisz. Czekam na ciebie każdego dnia”. Chłopiec rzekł: ”Co masz takiego, żebym miał do ciebie przychodzić? Ja szukam pieniędzy”. Ego zawsze czegoś chce: “Co masz do zaoferowania, żebym miał do ciebie przyjść? Mogę przyjść, jeśli możesz mi coś dać. Inaczej nie mam po co przychodzić”. Ego zawsze ma jakiś zamiar, cel. Miłość nie ma żadnego zamiaru, celu. Miłość sama sobie jest nagrodą.
Zaskoczone drzewo powiedziało: “Będziesz przychodził tylko wtedy, kiedy ci coś dam? Mogę dać ci wszystko, co mam.” To, co odmawia, nie jest miłością. Ego odmawia, miłość daje bezwarunkowo. “Ale ja nie mam pieniędzy. To tylko ludzki wynalazek. My, drzewa, nie cierpimy na tę chorobę i jesteśmy szczęśliwe”, powiedziało drzewo. “Na nas kwitną kwiaty. Rośnie na nas wiele owoców. Dajemy kojący cień. Tańczymy na wietrze i śpiewamy pieśni. Niewinne ptaki skaczą po naszych gałęziach i świergocą, ponieważ nie mamy pieniędzy. W dniu, kiedy zaangażujemy się się w robienie pieniędzy,  staniemy się równie nędzne i żałosne , jak wy, ludzie, którzy siedzicie w świątyniach i słuchacie kazań o tym, jak uzyskać spokój, jak znaleźć miłość. Nie, nie, my nie mamy pieniędzy”.
Chłopiec rzekł: “A więc po co miałbym do ciebie przychodzić? Będę musiał pójść tam, gdzie są pieniądze. Potrzebuję pieniędzy”. Ego prosi o pieniądze, bo pieniądze to władza. Ego potrzebuje władzy.
Drzewo głęboko się zastanowiło, potem zrozumiało coś i powiedziało: “Zrób jedną rzecz. Zerwij wszystkie moje owoce i sprzedaj je. W ten sposób możesz zdobyć pieniądze”.
Chłopiec natychmiast się rozpromienił. Wspiął się na drzewo i zerwał wszystkie owoce; strząsnął nawet niedojrzałe. Działał tak gwałtownie, że gałęzie się połamały, liście opadły. Drzewo było bardzo szczęśliwe, przepełnione radością. Miłość, nawet gdy zostanie połamana, jest szczęśliwa. Ale ego nie jest szczęśliwe, nawet gdy dostaje; ego jest tylko nieszczęśliwe.
Chłopiec nawet się nie odwrócił, żeby podziękować drzewu. Ale drzewo nie zauważyło tego. Otrzymało swoje podziękowanie, gdy chłopiec przyjął ofiarę jego miłości; zebrał i sprzedał jego owoce.
     Chłopiec nie wracał przez długi czas. Teraz miał pieniądze i próbował zrobić z nich więcej pieniędzy. Całkiem zapomniał o drzewie. Mijały lata. Drzewo było smutne. Tęskniło za chłopcem, jak matka, której piersi przepełnione są mlekiem, ale której dziecko zginęło. Całe jej jestestwo łaknie dziecka, pragnie go odnaleźć, by przyszło i ulżyło jej. Taki krzyk wypełniał wnętrze tego drzewa. Jego cała istota cierpiała katusze.
     Po wielu latach, już jako dorosły, chłopiec przyszedł do drzewa.
Drzewo powiedziało: “Chodź do mnie. Chodź i obejmij mnie”. 
Mężczyzna rzekł: “Skończ z tym nonsensem. To było dobre w dzieciństwie”. Ego postrzega miłość jako nonsens, dziecięcą fantazję.
Ale drzewo zapraszało go: “Chodź, pokołysz się na moich gałęziach, zatańcz ze mną”.
Mężczyzna odparł: “Przestań gadać na darmo! Chcę zbudować dom. Czy możesz dać mi dom?”.
Drzewo wykrzyknęło: “Dom! Ja żyję bez domu”.
Tylko ludzie żyją w domach. Nikt inny na tym świecie prócz nich nie żyje w domu. I widzicie, w jakim są stanie ci mieszkający w domach ludzie? Im większy dom, tym człowiek staje się mniejszy.
“My nie żyjemy w domach. Ale możesz zrobić jedno, możesz obciąć i zabrać moje gałęzie – wtedy będziesz mógł zbudować dom”.
Nie zwlekając, mężczyzna przyniósł siekierę i odrąbał wszystkie gałęzie drzewa. Teraz drzewo było nagim pniem. Ale było bardzo szczęśliwe. Miłość jest szczęśliwa, nawet gdy utraci członki dla ukochanego. Miłość jest dawaniem; miłość zawsze jest gotowa się dzielić.
     Mężczyzna nie raczył nawet obejrzeć się na drzewo. Budował dom. Dnie przychodziły w lata. Pień czekał. Chciał go przywołać, lecz nie miał ani gałęzi, ani liści, by wydać głos. Wiatry wiały, ale on nie mógł wydać głosu. A mimo to w jego duszy rozbrzmiewał tylko jeden krzyk: “Przyjdź, mój ukochany. Przyjdź”.
     Upłynęło wiele czasu i mężczyzna stał się starcem. Kiedyś przychodził obok i stanął przy drzewie.
Drzewo spytało: “Co jeszcze mogę dla ciebie zrobić? Bardzo długo cię nie było”.
Starzec powiedział: “Co możesz dla mnie zrobić? Chcę udać się do dalekich krajów, zarobić więcej pieniędzy. Potrzebuję łodzi”.
Drzewo radośnie odrzekło: “Zetnij mój pień i zrób z niego łódź. Będę bardzo szczęśliwy, kiedy stanę się twoją łodzią i pomogę ci popłynąć do dalekich krajów po pieniądze. Ale proszę, pamiętaj, dbaj o siebie i szybko wracaj. Zawsze będę na ciebie czekać”.
Mężczyzna przyniósł piłę, ściął pień, zrobił łódź i odpłynął.
     Teraz drzewo jest małym pniakiem. I czeka na powrót ukochanego. Czeka i czeka i czeka. Ale teraz nie ma już nic do zaoferowania. Być może mężczyzna nigdy nie powróci do niego; ego idzie tylko tam, gdzie może coś zyskać. Ego nie idzie tam, gdzie nic nie można uzyskać.
     Pewnej nocy odpoczywałem w pobliżu tego pniaka. Wyszeptało do mnie:
“Mój  przyjaciel jeszcze nie wrócił. bardzo się martwię, czy nie utonął lub nie zginął. Mógł zaginąć w jakimś dalekim kraju. Może już nawet nie żyje. Tak bardzo chciałbym usłyszeć jakieś wieści o nim! Zbliżam się do kresu życia, byłbym więc zadowolony, gdybym przynajmniej czegoś się o nim dowiedział. Wtedy mógłbym umrzeć szczęśliwie. Ale on by nie przyszedł, nawet gdybym mógł go zawołać. Nie mogę już nic dać, a on rozumie tylko język brania“.

Czytałam jadąc metrem i płakałam... Chcę wierzyć, że większość ludzi usypia w sobie ego.

sobota, 30 marca 2013

Czy potrzymasz mnie za rękę?


Nic się nie dzieje przypadkowo, wierzę w to.
Wszystko ma swój cel.

Część z Was zapewne wie, że niedawno przeorganizowałam swoją codzienność i dałam 2013-mu szczególne zadanie wprowadzenia zmian. Nie wyznaczyłam kierunku, poprosiłam tylko o gamę kolorowych uczuć – chcę na nowo cieszyć się moją Wędrówką! ;)
I spotykam na swojej drodze cudownych ludzi, z radością przyjmuję każdą spędzoną z nimi chwilę. Mam nadzieję, że kiedyś zdołam wyrazić swoją wdzięczność :*



Skakało po pajęczynach dzikich zapędów

moje serce

to dla niego przeznaczenie zmieniło kierunek

chwyciło wiatr w żagle

krzyczało

że odtąd sobie sterem

dość już słodkiej litości



I nagle

zapaliły się latarnie nocnego wytchnienia

można by się udać w głąb siebie

można by wyostrzyć zmysły

przygaszam nastrojowo oddech

to chwila przywoływania ciebie

modlitwa

po omacku wypełnia ciszę

przebija się przez moją nieśmiałość

możesz wyczekiwać, nie odejdę

zaryzykuję utratę równowagi

minut kilka

czy potrzymasz mnie za rękę?

nie obawiaj się starości

może nie jest nam pisana



Zataczaliśmy krąg, czy wiesz?



A teraz usłysz to

mianowałam cię kapitanem

 

Gdy tylko wypuściłam Keatona Hensona, wpadł z wizytą Sting. Macie ochotę? Wrzucam The Best of 25 Years – wspaniale działa na zmysły ;)



A dla tych, którzy pragną się zrelaksować, TOURIST from London.

Udanego wieczoru Wędrowcy! :)



 

Poznajcie Keatona!



Obiecałam, że napiszę coś ku pokrzepieniu serc, roztopię świąteczny śnieg ;) Keaton jednak towarzyszy mi od rana i minie chwila, zanim wykrzesam z siebie frywolne iskry.

Odnalazłam poniższy tekst na dnie szuflady z pamiętnikami. Chyba miał z niej nie wychodzić, ale czas pojednania nastał, więc oddaję mu wolność. 

I wieczorem już będę gotowa na weselszy ton :) 


coś o miłości mówiłeś

zamknęłam oczy

widziałam małe dzieci

psa i ogród

bambusowe meble

piękną lampę po mojej stronie łóżka

i jezioro z lazurową taflą



uniosłam powieki

już o życiu mówiłeś

że szare, za szybkie

złudzenia znikają jak bańki mydlane

że obco

samotnie


lubię chodzić z zamkniętymi oczami

A teraz moja ulubiona piosenka z najnowszej płyty:
 


czwartek, 28 marca 2013

Szaleństwo



Zwariowałam, okryłam się szaleństwem. I ono boli!
Ale dzięki temu czuję życie - gęste, nabrzmiałe od dźwięków, bogato zdobione różnobarwnymi splotami okoliczności.
Już nie potrzebuję doznań materialnych, wystarczy mi sama świadomość istnienia.
I drżenie rąk, odpływy powietrza, by zaraz natchnąć mnie.
Jedno słowo znów potrafi oznaczać tak wiele!
Wróciłam.

Ze strachem nie można żyć w zgodzie
Uciekam od niego w rwące potoki przygody

Przystosowuję głowę do nowych okoliczności

Podobam się sobie

I zagarniam dłonią wszystkie skłonności

Doszukuję się słów akceptacji

Lecz tak naprawdę wystarcza mi gest

Głębokie spojrzenie mimowolnie prawdziwe

Wiem to

Uśmiercam więc wszelkie wątpliwości
I choć destrukcyjnymi nazywam zdarzenia

Nie mam czasu na pytania

Tak bardzo chcę wejść w ten wodospad

Choćby tylko chwilą miał się okazać



Bo któż mi zabroni spłonąć

By narodzić się ponownie?


„We all fall in the end we're just miracles of matter
So come on let me love you” 
:)

Dziś tak romantycznie się zrobiło ;) Może to wina pistacjowych czekoladek,  a może naprawdę rok 2013 będzie przełomowy?


niedziela, 24 marca 2013

Niedzielne wnioski

Zadaję się z niezrozumieniem, przywarło do mnie i nie chce puścić. Wypatrywałam cudu w szklance jabłkowego soku, w mocnym uścisku chemicznych cukierków dla dorosłych. Że będzie mi się chciało, że zachce mi się chcieć.  
Rześki początek nadal był bezdusznym końcem.



Upierz koszulę moich marzeń
ona nosi inny rozmiar
zmień moje nastawienie
przestaw zapamiętane stacje
w końcu musisz się nauczyć żyć
ty i twoja samotnia
ołowiani żołnierze wciąż stoją na straży

wyfrunęłam do ciebie z gniazda

nie zauważałam burzowych chmur
nim poczułam granicę
między niebem a życiem

spal tę koszulę jeszcze ciepłą
zanim przywrócisz w niej chęci
wpuść wiosenne słońce


Ja też nie umiem dzielić lodówki. I zapomniałam już jak to jest analizować szczęście.

piątek, 22 marca 2013

Forever more na piątek

Miało być coś wesołego... Cóż, jakoś nie przyszło...



Przemawiasz
a ja chcę płakać
nie rozumiem twoich słów
ale brzmią jak modlitwa
nie umiem się modlić
zaśpiewałabym z tobą

Potrzebujemy samotności
chcę podziękować, że ją mam
zrób to swoimi słowami
nigdy o nic nie prosiłam
i dziękować też nie potrafię

Czerwienię się, gdy muszę zapytać o drogę
ty ją pokazujesz nie pytany
chcę cię naśladować
ale nie jestem cierpliwa
wciąż się buntuję, wychylam za bardzo

Brnę za daleko i nie umiem wrócić
zostań moim przyjacielem
sprawiasz, że czuję się mocna
słyszę cię codziennie z głośnika
i myślę, że mogę wszystko

... but there's nobody to love me...


czwartek, 21 marca 2013

Gdzie jest wiosna?!





myślisz nie umrę
snujesz myśl kobieta
broczysz krwią anime
i sam nie wiesz dokąd cię prowadzi

tylko początek jest ciekawy
kiedy każdy mięsień puchnie
z banału powstaje piosenka
reszta świata jest tylko dodatkiem

nie widzi światła ni sensu oko
tęczówka czernieje od wódki w żyłach
może niewinność jednak nie jest cnotą
zepsuta lepiej sprawuje się miłość

Wszystko ma początek i koniec. 
Zapamiętać: 
droga do celu jest ważniejsza niż sam cel.

wtorek, 19 marca 2013

***


miałeś się tlić w mojej głowie
być lawiną porannych chęci
otwartym ramieniem
mym jedynym grzechem

mogłam cię otaczać
głaskać, ugniatać
przekładać do formy
tworzyć odlew idealny

dlaczego gusta się powtarzają?
dlaczego gusta się zmieniają?

wiem, że rozpacz to nie chwila
tych chwil zatrzęsienie jest
i wiem, że rozpad to niewola poniekąd
musisz się rozkleić, by móc się scalić

od nowa
na nowo

a co, jeśli odkryłam wszystkie łuski
rozdarłam się na kawałki
rozdałam po kawałku
otarłam się o szczęście
i już w pierwszym akcie mnie zawiodło?

ta wichura mną zachwiała
niespodziewany nawrót zimy
trwa gonitwa zapomnienia
czekanie na cud, który może nie zdążyć
może nie wrócić zagubiony
w czeluściach zamknięta przyszłość

głęboko zanurzony cień żałoby
niech nie wychodzi na światłość
uśmiechem spalam historyczny projekt
otaczam ciszą świadomość

życie
od nowa
na nowo

http://www.youtube.com/watch?v=ChrF8OeuBgE



poniedziałek, 18 marca 2013

6 Tajemnic

Odwiedziło mnie sześć tajemnic w kapturach. Zjawy niosące zbyt dużo emocji jak na jedną wizytę. A wszystko przez krótką wiadomość tekstową, zupełnie niepotrzebną.


odwaga

marzę o niej

by stanąć z tobą

któregoś dnia

twarzą w twarz

powiedzieć co czuję to za mało

wydrzeć serce i pokazać rany

zabliźnione

ale żywe na każde wspomnienie

i zapłakać, by odczuć ulgę

nieśmiało przeprosić

za opętanie ponad twoje siły

i zostawienie na łaskę losu

uwierz, znałam twoją przyszłość

i nie bałam się

nie umiałabym wytłumaczyć

swych słabości już dawno nie analizuję

nie zrozumiałbyś

nikt by nie zrozumiał

ale jedno spojrzenie dałoby nam nową szansę

upadłabym na kolana

chciała zedrzeć z siebie brud

i udrękę

prosić o łaskę wybaczenia

… i jeszcze o coś prosić?


a ciebie bym przytuliła

siostro

oddałabym ci piękne słowa

za twoją piękną duszę

i lekka odpłynęłabym z nadzieją

sobota, 16 marca 2013

Zmęczone znaki

Wczoraj odbyło się kolejne My Secret Garden Party bez mojego udziału :( Antybiotyk pozwolił jedynie na wypicie kilku butelek wody w Klapsie i na konwersacje z piątkowymi znajomymi. Kilka refleksji:


spal mnie na stosie, jeśli nie umiesz inaczej
ulep mnie w głowie z innej gliny
nie musisz się godzić z grzeszną myślą

nie chciałam byś dodał mi skrzydeł
nie prosiłam o aureolę
leciałam do ciebie jak ćma do światła
bo rozumiałeś

teraz ja rozumiem
chciałam zagłaskać blaskiem wewnętrzny cień


Jak to jest, że patrzymy, a nie widzimy? Słuchamy, a nie słyszymy? Skąd ta wybiórczość? To pewne, że nie możemy się wciąż skupiać na innych. Lecz co z tymi, którzy nie mają odwagi się powtarzać? 
Więcej empatii, choćbyśmy mieli "stracić" chwilę - wróci do nas kilka innych, pięknych.

nie zauważyłeś moich zmęczonych znaków
to były naprawdę znaki zmęczone
powtarzane
a z góry skazane na zagładę
filigranowe
w topornej sytuacji

niuans rzekłby ktoś
a zabił moją pewność siebie
czarna plama
na moim niepokalanym honorze
na policzkach wstyd

zbyt delikatnie zaznaczałam swą obecność
w tłumie szumów, słów, i planów na przyszłość

znaki kiedyś tętniące życiem
zmęczyły się
ja się zmęczyłam
i nie mam kogo obwinić

kupię megafon

czwartek, 14 marca 2013

Nocny potok myśli

Późno już, ale za dużo w mojej głowie myśli, żeby móc spać.
Wszyscy chorujemy na samotność i tęsknotę.
Pragniemy tak bardzo wszystkiego, czego jeszcze nie mieliśmy, niekiedy nie możemy mieć.
Nie pilnujemy zaś tego, co znalazło się pod naszą opieką, w naszym posiadaniu.
Gdy ktoś zabiera nam stabilność, tracimy cały świat, znika z naszego pola widzenia.
Upadamy, rozpadamy się.
Tkwimy w pustce i jej ciszy.
Brakuje ciepła, które nas grzało, którego temperatura nas zniewalała,  a czasem parzyła i wypalała niechciane piętno.
A bywały przecież chwile opamiętania i spokoju, bez dążeń i sentymentalnych gonitw.
Lecz czymże byłaby ziemska wędrówka bez obierania celu, realizacji, wspinania się wciąż od nowa?
Codziennie pytam siebie o cel. Muszę czuć, że żyję.

ekstatycznym spazmem przywraca mnie do życia
potrzebuję go, żeby wiedzieć, być w przekonaniu
że jeszcze tu jestem
jeszcze oddycham prawdziwym powietrzem

I krzyk!
Chciałby się wyrwać z piersi, podobny do krzyku noworodka.
Zaznaczający obecność, przejście pomiędzy rzeczywistościami, łączący wnętrze ze światem zewnętrznym, scalający różne stopnie świadomości.
Nie wiem czy ktoś czyta to, co piszę, ale jeśli tak, to wiedzcie, że nie jesteście sami.
Każdy zna te chwile choć może nie umie ich określić.
Może nie ma czasu się nad nimi pochylić.
Zagarniamy wszystko, co jest w zasięgu naszej ręki, a w głębi przeżywamy własną niemoc.
Mój ulubiony cytat na ten czas przeżywania:

 Boże, po stokroć święty, mocny i uśmiechnięty
dzisiaj, gdy mi tak smutno i duszno, i ciemno
- uśmiechnij się nade mną...
[ks. Jan Twardowski]

Podobno o smutku można opowiadać tylko na ciemno, w ciemnych barwach skrywać swe myśli.
Dlaczego zastrzegliście, artyści, paletę radosnych kolorów dla optymistycznych słów?
Chciałabym się zamyślać na różowo, płakać na żółtym dywanie, a śmiać się w czerni.
Rewolucyjny mam nastrój.

rzeczywistość nas nie dotyka
gdy uciekamy w ciemne ulice snu
w spowolnionym tempie
ukrywamy się przed scenariuszem
który ktoś dla nas napisał
wmówił nam, że to nasze drogi
nazwał to naszym życiem
decyzje wydawały się wychodzić z nas
czy aby jednak na pewno?
zamknięci w konwenansach
splątani etykietą, dobrymi manierami
musimy się mieścić w normach społeczeństwa
nie ma miejsca na szaleństwo
na pomieszanie i odejście od zmysłów
nowatorstwo nic nie znaczy w naszych czasach

i oto krążymy we własnej matni
wymyślamy sobie alternatywną matrycę
by legalnie ujrzeć inne światło
w tunelu

Nie obarczam nikogo moim krzyżem szczęścia lub nieszczęścia.
Nie ciągnij mnie!To nic, że mnie kochasz.
Niech każdy sprosta odpowiedzialności za samego siebie.

Luźne myśli już gasną, jak moja świeca o zapachu truskawek, podarowana mi przez Anę.
Czas już na mnie.
Dobranoc Wędrowcy!


środa, 13 marca 2013

W stylu disco





w lakierowanej powłoce paznokci
skryła się moja energia
skumulowała siły
naprężyła mięśnie
i chce trącić
i chce zburzyć prostotę
harmonię
wyprostować palce
magia
magia kolorów błysnęła
tańczę porwana wzniosłym gestem
w stylu disco się kręcę
włosy zjeżyły się na głowie
a palce pełzną
dotykają czarownie mojej skóry
czyjej skóry?
czyjejś już skóry?
energia zawładnęła teraz ciałem
punktem zawiadującym palec wskazujący
się kręcę
świat wiruje bezpretensjonalnie
nienachalnie
energio trwaj
i mnie unoś
pokoloruję się dla ciebie
kolorem miłości
  

Bajki dla dorosłych

O czymś wesołym chciałam dziś napisać, dość mam kąpieli w lepkich sentymentach.
Starałam się, przyznaję, uwiązać stare dzieje na łańcuchu wieczności, lecz wciąż się zrywały, chcąc iść swoim torem.


Wyniośle stanęła wśród jesiennych liści

wiatr przebijał się do kości, ale niósł tylko ciepło

otoczona barwami dostępnymi o tej porze roku

ulepiła sobie bajkę z wilgoci powietrza



I oto stanęło serce na widok koloru

który ukochało w połączeniu z oczami

dech się zaparł – wciągnięty nie puści!

dźwiękami karmiona głowa znieruchomiała

krok naprzód
krok do tyłu

może to były polonezowe kroki

w pamięci utkwione mickiewiczowskie wizje

rozbłysły
żywo się rozlały 
romantyczne sceny

czy też ładnie jest zamilknąć patrząc

w toń brunatnej tęczówki?



Chwila, zdaje się, że ułamek sekundy

matematyczne wyliczenie - minęła
a pisać można by o niej w nieskończoność

gdzie logika, gdzie rozsądek?
Miłość!




Zabrnęła miłość na koniec świata

spojrzała wstecz – zobaczyła zbyt wiele

spojrzała przed siebie – zdziwiła się, że jeszcze trwa



góry przenosiła wiara

miłość miała wszystko przetrzymać

nagle koniec świata spadł z jasnego nieba



nie pomogły święte słowa kaznodziei

ani psycholog od siedmiu boleści

boleść była ósma i wcale nie święta



krzyczy w ślepy zaułek wciśnięta

jeszcze miota się ostatkiem sił

choć chciała żyć długo i szczęśliwie

umarła samotnie


Chora pozdrawiam z łóżka, może w końcu napiszę coś wesołego po przebudzeniu ;)