Miało być dziś pusto. Wydarzenia jednak nabrały tempa i Ela poprosiła mnie o wiersz. Nie wiem czy wyzwoli upragnione łzy, ale próbowałam ;)
Napęczniały mi włosy od smutku
rozdwoiły się końcówki przez nadmiar trosk
nie wywieszę prania – zadrży mi powieka
chcę iść spać – czerwona lampka – nie wypada o tej porze
zakładam kapcie przeznaczenia
wyjdę za niego
poświęcę swą niezależność i pomaluję paznokcie
na czarno – nigdy
Sodoma i Gomora mnie nęci
nie ciepło ogniska domowego
przynajmniej o czerwone zasłony poproszę
wyje mi red alert na białe suknie
łuszczy się skóra z niewyżycia
stereotypy zwalają mnie z nóg, uklękłam
wolność jest płodna, ma nieograniczone horyzonty
a ja mam się zamknąć w pudełko od zapałek
we dwoje na wieki wieków
leżę krzyżem, obiad poczeka
no i co za świństwo w pakiecie z pudełkiem?
miłość – ciasnota i ograniczenie
siliła się na autentyczność, aż wyszła bokiem
rozgryzłam ją – ma termin przydatności
komu przykro?
temu, który wie?
czy temu, który się dowie?
Dzięki uprzejmości Rafała:
czy łzy upragnione to nie wiem ale wyzwolone na pewno... wyzwoliła je prawdziwość i trafność wiersza...
OdpowiedzUsuńPanno Elu, łzy i sen to jedna z niewielu terapii, które mamy za darmo; prezent, który robimy sami sobie. Jeśli pomogłam, cieszę się :*
Usuń